Wszystkie kraje leżące po wschodniej stronie Egiptu, którymi są: Palestyna, Izrael, Liban, Jordania, Syria i Irak, nazywane są Arabią Lewantyńską.
Ich rola jest bardzo istotna w całej historii Egiptu. Trzeba przyznać, że Egipt jest krajem należącym do Afryki pod względem geograficznym, ale pod względem historycznym jest krajem azjatyckim,
bowiem Egipt i wyżej wymienione kraje, były krajami osadniczymi dla różnych ludów już od starożytności. Co więcej, ponad 80% antycznych wypraw odbywało się na obszarze między Egiptem a Syrią. Także wtedy, gdy Aleksander Wielki wszedł w konflikt z Persami, i postanowił go zdobyć, żeby następnie przez niego mógł rozpocząć swoje kampanie w Azji, docierając w pobliże Indii i Afganistanu.
Również później, w średniowieczu, kiedy odbywały się kampanie krzyżowe w celu zdobycia Jerozolimy, Egipt zawsze był angażowany w tego typu bitwy, ponieważ Egipcjanie zdawali sobie sprawę z tego jak niebezpieczne jest oddanie Jerozolimy Europejczykom, a sami Europejczycy zdawali sobie sprawę z tego jak niemożliwe jest zdobycie Jerozolimy bez Egiptu.
Napoleon uświadomił sobie po pierwszym buncie w Kairze i klęsce oraz utracie floty w Aleksandrii, że będzie musiał postąpić bardziej zdecydowanie i zacząć atakować swoich wrogów w ich miejscach, nie czekając na nich w Egipcie.
Był przekonany, że na swojej drodze napotka wiele przeszkód: brytyjską flotę na Morzu Śródziemnym, Mameluków na granicach Egiptu, Beduinów i nielojalne wobec niego plemiona w dolinie Nilu, Osmanów szykujących swoje siły, by go pokonać i uniemożliwić mu realizację jego strategii i marzeń związanych z Egiptem.
Bardzo ważne jest, aby wspomnieć że Napoleon przed rozpoczęciem kampanii przewidział konfrontację z Osmanami. Nakazał więc osobie odpowiedzialnej w tym czasie za sprawy zagraniczne, aby udała się do Turcji i spotkała się z sułtanem osmańskim, aby z nim omówić kwestię akceptacji dla tej kampanii, przedstawić przyjazne nastawienie do imperium osmańskiego oraz wyjaśnić, że nie ma żadnych wrogich zamiarów wobec imperium osmańskiego.
Jednakże ów człowiek Bonapartego nie był posłuszny i zignorował jego polecenie, po czym jedynie wystosował do króla pismo – gdy było już za późno…
Wkrótce, po około 3 miesiącach od pierwszego buntu w Kairze, Napoleon rozpoczął nową kampanię w kierunku Lewantu.
Po zdobyciu miasta Suez, a potem Alrish na granicach Palestyny, zdobył Jaffę i Hajfę, ale wielką przeszkodą okazało się miasto Acre, które było dobrze ufortyfikowane, a siły napoleońskie nie były w stanie zdobyć tej twierdzy.
Ale dlaczego Acre?
W Acre dowodził bardzo wsławiony dowódca zwany ” Ahmed Pasha el Gazar” (nawiasem mówiąc „gazar” oznacza w języku arabskim rzeźnika). Był to człowiek wyjątkowo bezwzględny, który zgładził wielu ludzi nawet wtedy, gdy był przedstawicielem sułtana osmańskiego w Egipcie. Ponadto posiadał wiele źródeł wsparcia z imperium osmańskiego, a dodatkowo współpracował z sir Sidneyem Smithem.
Sidney Smith był jedną z najdziwniejszych postaci podczas tej kampanii, odgrywając niejasną rolę, na niezrozumiałych warunkach !!!!!!.
Jako wielki generał francuskiej floty został schwytany i aresztowany w Paryżu około 2 lata przed wyprawą do Egiptu, a na mocy fałszywego rozporządzenia został uwolniony z więzienia i do dziś nikt nie wie; przez kogo, jak, dlaczego? Czyżby uwolnienie tego człowieka i tego kto za tym stał miało na celu przeciwdziałać strategii Napoleona?
Po zapoznaniu się z przebiegiem tej wyprawy i przeszkodami jakie stanęły przed Francuzami w zdobyciu Egiptu staje się jasne, że towarzysze Napoleona nie byli mu wierni.
Powróćmy do Acre. Napoleon był przekonany, że zdobywając tę fortecę, znajdującą się w tej chwili w rejonie Izraela i stanowiącą ważny punkt jego potęgi, wzmocni swoją potęgę, a zdobycie bogactwa Ahmeda Paszy el Gazara poprawi sytuację ekonomiczną zarówno jemu, jak i jego ekspedycji.
Jednak mimo trwającego 2 miesiące ataku na fort, Napoleon nie zdołał go zdobyć, a wszystkie jego marzenia o zdobyciu Lewatu przepadły.
Najcelniej o niepowodzeniu tej kampanii wypowiedział się Kleber, mówiąc: „My walczyliśmy z nimi po turecku, a oni z nami po brytyjsku”.